To działa! Czy Red Bull naprawdę dodaje skrzydeł i w jaki sposób stał się globalną potęgą?
Przekonajmy się.
Z tej strony Damian Olszewski Witam Was serdecznie w programie Praktycznie o Pieniądzach.
W dzisiejszym odcinku przyjrzymy się działalności najpopularniejszej marki napojów energetycznych. Oczywiście mowa tutaj o Red Bullu - światowym liderze, który ma udział w ponad 40 procentach światowego rynku.
Jak duży jest Red Bull?
Red Bull od wielu lat jest marką numer jeden na świecie w swojej kategorii. Pod koniec 2012 roku zatrudniał 12 tysięcy 618 osób w 171 krajach.
Co ważne gałąź w której działają ciągle się rozwija. Szacuje się że do 2026 roku wartość rynku napojów energetycznych na świecie wyniesie 86 miliardów dolarów. W zeszłym roku sprzedano o niemal 8 miliardów tego typu puszek napoju. Stanowi to ponad 5 procent wzrostu w stosunku do bardzo udanego roku 2019.
Red Bull znalazł się także na 69. Miejscu najbardziej wartościowych marek w 2020 roku według rankingu Forbesa. Wartość tej marki jest szacowana na ponad 11 miliardów dolarów, a dochody w 2020 roku to 6,8 miliarda dolarów.
Jak powstał uskrzydlający napój?
Od połowy lat osiemdziesiątych austriacki biznesmen Dietrich Mateschitz podczas podróży służbowej do Tajlandii spróbował lokalnego napoju o nazwie Kratingdaeng, czyli czerwony bizon, który pomógł mu na męczących go jetlag.
Co ciekawe napój był niegazowany.
Twórcą czerwonego bizona był przedsiębiorca z Tajlandii Chaleo Yoovidhya. Dietrich postanowił nawiązać z nim współpracę i ściągnąć napój do Europy. Zmienił on jednak nazwę z czerwonego bizona na czerwony byk i razem stworzyli firmę Red Bull.
Każdy z nich włożył po 500 tysięcy dolarów i otrzymali po 49 proc. udziałów - pozostałe 2 proc. udziałów trafiły do syna Irlandczyka.
Dietrich Mateschitz poświęcił prawie trzy lata od 1984 do 1987 roku na prace nad formułą Red Bulla, pozycjonowanie marki, opakowanie oraz koncepcją marketingową.
Red Bull Energy Drink zadebiutował na rynku w Austrii 1 kwietnia 1987 roku. Tym samym powstała zupełnie nowa kategoria produktów. Napoje energetyczne. No właśnie. Nowa kategoria. Red Bull wykorzystał strategię tak zwanego błękitnego oceanu. Wykorzystali pustą przestrzeń w Europie, bo takiego produktu jeszcze nie było. Nie mieli więc żadnej bezpośredniej konkurencji - mieli możliwość ustalenia własnych zasad w tej grze.
A to daje ogromną przewagę rynkową zwłaszcza dla tej pierwszej przecierającej szlak firmy. Nie będzie zaskoczeniem, gdy powiem Wam, że Red Bull zarabia na sprzedaży swojego napoju.
Jak Red Bull stał się numerem jeden?
Cały sukces marki to głównie marketing, a jako że był to produkt nowy - nie było na niego popytu. Sami musieli go wytworzyć i wybrać swoją grupę docelową. Co zrobili? Po prostu udawali się ze swoim produktem bezpośrednio do ludzi, głównie do mężczyzn między 18 a 35 rokiem życia. Za cel obrali przyjęcia studenckie, biblioteki, kawiarnie, bary mleczne i inne miejsca, w których spędzali czas. Dostarczając bezpłatne próbki swoim odbiorcom, oddali produkt bezpośrednio w ręce konsumentów. To z kolei sprawiło, że zaczęto o nim mówić, rozpowszechniając informacje o produkcie za darmo.
Nic dziwnego - marketing szeptany potrafi być bardzo skuteczną metodą promocji.
Jak obecnie przyciągają klientów?
Do dzisiaj stosują podobną strategię i idą tam, gdzie jest ich publiczność, niezależnie od tego czy oznacza to sponsorowanie festiwalu muzycznego czy tworzenie treści kulturalnych na najwyższym poziomie.
Publikują na blogu niesamowite materiały, które tworzy zespół marketingowy Red Bulla. Są one na tym samym poziomie, co inne główne media, z których ich odbiorcy mogą korzystać. Red Bull udowodnił swoją skuteczność marketingową biorąc swój produkt i kojarząc go z rzeczami, które kochają jego odbiorcy. Sponsorując lub tworząc dla nich wydarzenia takie jak sporty ekstremalne, koncerty czy festiwale muzyczne. Sprzedawali w ten sposób swoją markę jako pewien symbol, zamiast promowania wyłącznie produktów.
Pierwsze zawody sportowe Red Bull zorganizował już w 1988 roku i do tej pory nie zwalnia tempa.
Co chwilę organizują kolejne różnego rodzaju wydarzenia w tak nietypowych konkurencjach jak choćby skoki z kilkudziesięciu metrów z klifu, ekstremalna jazda na nartach, drifting, akrobacje freestyle, moto cross i samolotowe czy choćby downhill.
Dobrym przykładem jest akcja, gdzie w 2012 roku wysłali mężczyznę na wysokość ponad 39 tysięcy metrów ponad ziemię - na małym statku i balonie z helem. Pozwolili mu swobodnie z niego spadać. Ten wyczyn powszechnie znany jest jako Red Bull Stratos Jump.
Pobił dwa różne rekordy świata.
Po pierwsze najwyższy swobodny spadek i po drugie najwyższy załogowy lot balonem. Takie wydarzenia niewątpliwie zwracają uwagę wielu konsumentów.
Był także sponsorem wielu indywidualnych zawodników w takich dyscyplinach jak Formuła 1, skoki narciarskie czy żużel. W tym naszych polskich sportowców takich jak Adam Małysz czy ostatnio nawet Iga świątek. Wszystko, co tworzą nawiązuje do jednej idei, aby dać ludziom i pomysłom skrzydła do lotu. Do tego utrzymywanie spójnej wizualnie marki miało ogromny wpływ na ich sukces, bowiem ich logo praktycznie nie zmieniło się na przełomie lat. Ich hasło zna z kolei niemal każdy na całym świecie.
Pytanie czy Red Bull rzeczywiście doda Ci skrzydeł?
Okazuje się, że niekoniecznie, a przynajmniej nie dosłownie.
W 2013 roku doszło do głośnej sprawy, w której to Benjamin Careter pozwał Red Bulla między innymi za to, że nie dodał mu skrzydeł.
Cóż, jak widać z metafory czy hiperpobli w marketingu trzeba korzystać bardzo uważnie.
W pozwie znalazły się jednak również bardziej merytoryczne argumenty. Prócz oparcia się na wspomnianym haśle reklamowym, Benjamin zarzucił firmie, że napój wcale nie daje takiego zastrzyku energii i koncentracji, o jakiej wspomina się w reklamach. Co ciekawe choć Red Bull oficjalnie nie przyznał się do winy, to cały spór zakończył się ugodą, a firma musiała zapłacić 13 mln dolarów swoim klientom. Porażka? Afera? Nic podobnego, jeżeli ma się do dyspozycji sprytny zespół marketingowy. Rekompensata dla niezadowolonych klientów miała być wypłacana w gotówce lub towarze. Klientów z kolei było tylu, że z magicznych 13 mln zrobiło się po 10 dolarów na głowę.
Po dwóch latach firma zaczęła wypłacać świadczenia, a w większości wysyłać puszki z napojem. Klienci w dużej mierze nie pamiętali już nawet o co dokładnie chodziło. Zaczęli więc wstawiać relacje i zdjęcia z nieoczekiwaną dostawą na social media. W ten sposób Red Bull pozorną przegraną przekuł w ciekawy zabieg marketingowy, warty pewnie również parę ładnych milionów dolarów.
Tak się robi biznes.
Z jakimi problemami mierzy się Red Bull?
Red Bull był lub ciągle jest zabroniony w sprzedaży w Danii, Norwegii, Urugwaju oraz Islandii z powodu wysokiej zawartości tauryny i kofeiny.
Obecnie dostępny jest w całej Unii Europejskiej. Początkowo zakazany był także w Niemczech, gdzie do sprzedaży trafił dopiero w 1994 roku. Pomimo, że międzynarodowe organizacje ds. zdrowia uznały, że Red Bull Energy Drink jest produktem bezpiecznym do spożycia, to ciągle pojawiają się badania i artykuły wskazujące na negatywny wpływ tego rodzaju napojów na nasz organizm.
Zresztą nie ma co się dziwić, biorąc pod uwagę ile cukru jest w tego typu napojach. W 2013 roku powstał nawet film dokumentalny "The Dark Side of Red Bull", który przedstawia kontrowersje związane z wypadkami podczas prób bicia rekordów.
Ekstremalny marketing ma więc także swoją mroczną stronę, o której możecie dowiedzieć się więcej z tego materiału.
Czego możemy się nauczyć od firmy Red Bull?
Jak widzicie sam produkt nie wystarczy. Trzeba go jeszcze umieć odpowiednio zareklamować, opakować, znaleźć właściwą grupę odbiorców i dopiero wtedy sprzedać. Red Bull wie, jak to robić, a jego twórcy spędzili lata na tworzeniu odpowiedniej koncepcji zanim w ogóle wprowadzili ją na rynek.
Pytanie zatem, ile sami w obecnych czasach zastanawiamy się nad strategią wprowadzenia marki czy produktu na rynek.
Dzień, tydzień, miesiąc? Czasami w jednej sekundzie mamy genialny pomysł, a jutro chcemy go wrzucać na rynek. Tylko do kogo. Czy wiemy do kogo kierujemy nasz produkt? Kim są, co robią i gdzie przebywają nasi przyszli klienci? Może warto się zastanowić? Obserwując działania wielkich firm, takich jak Red Bull czy Coca-Cola można też zauważyć, że nie oszczędzają one pieniędzy na dobry marketing. Pytanie, ile sami wydajemy na reklamę? Czy aby nie za mało?
Z tymi pytaniami dzisiaj Was zostawiam!
Jeśli spodobał Wam się ten wpis, dajcie znać w komentarzu i udostępnijcie go swoim znajomym!